Większość zamieszczonych zdjęć jest własnością Autora bloga bądź pochodzi ze stron producentów. Zarówno zdjęcia produktów jak i przedstawiane recenzje w żaden sposób nie są sponsorowane przez producentów. Wszystkie treści mają charakter jedynie poglądowy i są subiektywną opinią Autora bloga.

wtorek, 18 listopada 2014

Japońska kultura piękna, wdzięku i zdrowia - pielęgnacja włosów oraz odżywianie

Czy możliwe jest uzyskanie miękkich, lśniących włosów bez użycia szamponu i odżywki bądź przy ich minimalnym użyciu? Jak najbardziej tak...używając wodorostów, które posiadają bardzo dobre właściwości oczyszczające, nawilżające i upiększające. W Japonii szampony nie były znane aż do 1930 roku a przecież już wtedy kobiety kusiły pięknym włosiem :)



PIELĘGNACJA WŁOSÓW


Japonki słyną z tego, że cieszą się pięknymi włosami aż do późnej starości. Często w swojej pielęgnacji stosują do oczyszczania włosów sproszkowane algi, które w połączeniu z woda przybierają postać mieszaniny żelopodobnej, która wcierana w skórę głowy oraz włosy dostarcza im niezbędnych składników odżywczych bez dodatków środków chemicznych.
Wodorosty bogate są w wapń, magnez i żelazo. Są także bogatym źródłem jodu, którego brak przyczynia się do dolegliwości powodujących suchość, łamliwość i wypadanie włosów.

Dla kuracji wzmacniającej stosowany jest olejek z Kamelii, który odżywia włosy, zamyka łuskę włosową i chroni ją przed szkodliwym wpływem czynników zewnętrznych.
Olejek z Kamelii świetnie regeneruje włosy uszkodzone zabiegami kosmetycznymi taki jak  rozjaśnianie, farbowanie, trwała ondulacja, długotrwałe suszenie czy ogólnie przegrzewanie termiczne.

W tradycji japońskiej do pielęgnacji włosów używany jest grzebień z drewna Tsuge (odmiana bukszpanu). Drewno to charakteryzuje się bardzo dużą gęstością i twardością.
W przeciwieństwie do tworzyw sztucznych, w drewnianych zębach grzebienia znajdują się mikro pory, które podnoszą i rozprowadzają naturalne sebum skóry i aplikowane olejki w cienkie i wymagające odżywienia włosy. Sprawiają tym samym, że włosy staję się miękkie, gładkie, błyszczące i lśniące. Ponadto drewno nie generuje elektryczności statycznej co zapobiega puszeniu i elektryzowaniu się włosów. Taki tradycyjny grzebień to piękna, ręczna robota stąd jego cena często sięga kilku setek USD.




MYCIE, KĄPIEL I NAWILŻANIE

Mycie
W Japonii mycie ciała  jest zupełnie inną czynnością niż kąpiel. Mycie odbywa się poza wanną a podstawowymi akcesoriami  jest delikatne mydło oraz szmaciana myjka do ciała. Dobrej jakości japońska myjka wykonana jest z niebarwionej, miękkiej bawełny o nierównej strukturze splotu. Taka struktura materiału pozwala na delikatne ale dokładne oczyszczenie i wygładzenie ciała.

Kąpiel
Japończycy uwielbiają kąpiel, która jest formą relaksu oraz zdrowej pielęgnacji  skóry. Kąpiel odbywa się zawsze po wcześniejszym dokładnym umyciu.
W kąpieli używane są różnego rodzaju zioła i olejki, które posiadają właściwości upiększające skórę a jednocześnie kojące nasze zmysły przepięknym bukietem aromatów.

Kilka podstawowych aromatycznych składników używanych w kąpieli upiększającej:

Hinoki (Cyprys japoński) - bardzo aromatyczna odmiana cyprysa, zawierającego związki przeciwbakteryjne "fitoncydy" wykorzystywane w aromaterapii relaksacyjnej.

Zielona Herbata (Cha Buro) - w tradycji japońskiej używana od wielu pokoleń - poprawia kondycje skóry

Yuzu Herbal - (Japoński Cytron) - posiada subtelny i egzotyczny cytrusowy aromat. Dodaje skórze odpowiedniego, naturalnego nawilżenia.

Yomogi Leaves Herbal (Ziele liści Yomogi) - upiększa skórę, zmniejsza przebarwienia i plamy wiekowe. Liście Yomogi zawierają w swoim składzie witaminę A, B1, B2 i C oraz takie minerały jak żelazo, wapń i fosfor.


NAWILŻANIE

Olejek z Kamelii - można go używać do nawilżania całego ciała w tym do skórek i paznokci.
Ze względu na swoje właściwości zmiękczające olejek znajduje skuteczne zastosowanie w pielęgnacji pięt, kolan, nóg i łokci.
Olej działa naprawczo również przy rozstępach o drobnych bliznach.

Olej z otrębów ryżowych - przyznaję, że to mój ukochany olej, wspaniale się sprawdza zarówno w gastronomii jak i kosmetyce.
Generalnie to wspaniały nawilżacz całego ciała. Olej jest bogaty w witaminę E oraz liczne przeciwutleniacze, w tym gamma-oryzanol. Idealny dla skóry wrażliwej.
Ogólnie fantastyczny produkt kosmetyczny, na który myślę warto poświęcić całego posta :)

Uwaga: gdyby ktoś chciał połączyć obydwa oleje i stosować je na zasadzie all in one - odradzam.
Takie łączenie obniża skuteczność działania każdego z olejów o 50% .
Lepiej zaaplikować najpierw pierwszy...np kamelię bezpośrednio po kąpieli, odczekać 15 minut i zastosować olej ryżowy. Wówczas wszystko powinno działać jak należy :)




I tak przeszliśmy do kolejnego etapu japońskiego stylu życia

DIETA I ZDROWIE

Na tle kobiet z zachodu Japonki wydają się  być bardzo drobne i szczupłe. I tak w rzeczywistości jest.
Bo na tle innych krajów, szczególnie zachodnich, tradycyjna japońska dieta charakteryzuje się wysokim spożyciem warzyw, grzybów, ryb, wodorostów, ziaren, produktów sojowych i zielonej herbaty.

Pałeczki i odchudzanie

W porównaniu do widelca i łyżki, pałeczkami nabiera się jednorazowo dużo mniejsze porcje jedzenia. Z kolei mniejsze kęsy jędzienia to bardziej efektywne żucie i lepsze trawienie. Ponadto, mało kto się nad tym zastanawia, że jedzenie pałeczkami wpływa bardzo korzystnie na zmniejszenie porcji jedzenia. Jak wiadomo pałeczki spowalniają proces jedzenia, dając tym samym czas mózgowi na uświadomienie, że żołądek jest już pełny.Tym samym jemy po prostu mniej.

Ryż, kompleks węglowodanów o niskiej zawartości tłuszczu

Japońska dieta zawiera duże ilości gotowanego ryżu, spożywanego bez masła lub oleju.
Ryż jest wypełniaczem o niskiej zawartości tłuszczu. Dostarcza on organizmowi szybki zastrzyk energii. Stabilizuje poziom cukru we krwi i gwarantuje dobre wypróżnianie. Jest też doskonałym źródłem witamin i minerałów (witamina D, niacyny, wapń, błonnik, żelazo, tiaminy i ryboflawiny)


Warzywa kapustowate

Japońska dieta zawiera pięć razy więcej warzyw  kapustowatych tj (brokuły, kalafior, kapusta, rzodkiewka, bok choy).
Warzywa kapustowate wspierają i chronią nasz organizm przed takimi chorobami jak  rak, choroby serca, cukrzyca czy nadciśnienie.

Grzyby

Sa doskonałym źródłem odżywienia i ożywienia układu odpornościowego a co za tym idzie też i zwalczania wielu chorób.
Pomagają obniżyć poziom cholesterolu oraz zawierają silne przeciwutleniacze przeciw-starzeniowe
140 gramów z grzybów shiitake zawiera 27% dziennej wartości witaminy B3, 21% witaminy B5, 21% witaminy B6 i 18% witaminy B2. Ponadto są one doskonałym źródłem składników mineralnych (manganu 17%, 16% fosforu i potasu 12,3) i posiadają ok. 25 kalorii!

Ryby i wodorosty

Japończycy rocznie zużywają ponad 70 kg ryb na osobę. W  porównaniu do Europu 26kg  i zaledwie siedmiu kilogramów  w Stanach Zjednoczonych.
Ryby są bogate w kwasy tłuszczowe omega-3. Są również doskonałym źródłem białka o niskiej zawartości tłuszczu i witamin  jak ryboflawina i minerałów, takich jak wapń, fosfor, żelazo, cynk, potas, magnez i jod.
Wodorosty morskie (takie jak kombu, Wakame i Nori) zawierają duże ilości minerałów, błonnika, witaminy C, beta-karotenu, kwasu pantotenowego i ryboflawinę (dwie B-witaminy potrzebne dla organizmu do produkcji energii).


Zielona Herbata

Japończycy są silnie kulturowo związani z zieloną herbatą.
Nawet sklepiki i automaty oferują szeroki wybór zarówno na ciepło i zimno butelkowanych napojów  zawierających zieloną herbatę.
Z wyjątkiem zielonej herbaty, większość herbat (na przykład czarnej lub oolong) w procesie produkcji są poddawane w różnym stopniu fermentacji, od kilku miesięcy do wielu lat. Fermentacja jest w zasadzie procesem utleniania liści na świeżym powietrzu, które zmienia zapach i kolor herbaty i zazwyczaj wzmacnia też smak. Podczas fermentacji zachodzą pewne procesy chemiczne, które nie pozostają obojętne dla naszego zdrowia.
Natomiast zielone herbaty są produkowane głównie na parze lub powstają w procesie pieczenia świeżych liści herbaty - ta procedura pozwala utrzymać maksymalną możliwą ilość katechiny czyli ważnych cząsteczek antyoksydacyjnych w herbacie. 

I ostatnia już partia japońskich sekretów urody:

UKRYTE PIĘKNO

Nie wszystko co piękne musi być wystawione na światło dzienne. Rozkoszujmy się np. unikalną, delikatną bielizną. Nie każdy musi wiedzieć co powoduje Twój promienny nastrój. Ważne jest to co w danym momencie sprawia radość Tobie i nie stanowi pożywki dla innych ciekawskich oczu :)
Ponadto starajmy się błyszczeć od środka, dbać o czystość duszy i jasność umysłu.
Starajmy się kierować rozumem i rozsądkiem ale też intuicją i sercem.
Szanujmy się nawzajem i kochajmy każdą żyjącą istotę na tym świecie.
Nasze życie stanie się wówczas o wiele wartościowsze, szczęśliwsze i zdrowsze (^_^)

I tym pięknym przesłaniem zakończę temat japońskiej filozofii życia :-)

Paaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!

  

środa, 12 listopada 2014

Tonymoly - Petit Filler Face Volume Cream

Długo się zastanawiałam, czy już czas na jakąkolwiek recenzję tytułowego produktu. Powód banalny...brak spektakularnych efektów działania fillera. Ale na obronę kremu działa fakt, iż dwumiesięczna aplikacja produktu to zbyt krótki czas aby można było zauważyć jakieś widoczne różnice w strukturze skóry, dwa krem raczej nie jest agresywny w swoim działaniu i cenowo należy do tej najniższej półki, a trzy, że trochę niekonsekwentnie i bez sensu go stosowałam - bynajmniej na początku :)

Ale zacznijmy od początku.


Tonymoly, koreańska firma, której kosmetyki bardzo lubię...ba wręcz mam do nich słabość...toteż jak tylko wyczaiłam promocję cenową na tytułowy filler, postanowiłam go zakupić. Do TonyMoly mam spore zaufanie, z reguły większość produktów brandowana tą marką jest bardzo dobrej jakości i w większości wypadków spełnia moje oczekiwania.
Poza tym pojemność kremiku to 40 ml i cena w okolicy 13 USD.

Tonymoly - Petit Filler Face Volume Cream 40ml



 Jak widać na załączonych obrazkach opakowanie kremiku jest bardzo estetyczne, wygodne i łatwe w aplikacji produktu. Pompka zastosowana przy pojemniczku pozwala na dozowanie odpowiedniej ilości preparatu.
A sam filler ma postać przeźroczystego, gęstego żelu.
Z początku formuła preparatu wydawała mi się nieco dziwna i mało zachęcająca swoim wyglądem ale po pierwszej aplikacji okazało się, że sztywna forma żelowego specyfiku daje się lekko i płynnie rozprowadzać na twarzy, zaś jego dziwna konsystencja przyczynia się do wieloetapowego i skutecznego wchłaniania w skórę substancji aktywnych.

Filler w swoim składzie zawiera między innymi kwas hialuronowy oraz chińskie lecznicze zioło zwane Rhizoma Anemarrhenae zwane też Zhi Mu.

Produkt swoim działaniem ma zwiększać gęstość "luźnej" skóry, wypychać ją do góry oraz wypełniać (funkcja volume) te części twarzy, na których nam najbardziej zależy.
Według informacji na stronie sprzedawcy, krem może się przyczynić do podniesienia podbródka. W każdym bądź razie ponoć bywa w tym temacie bardzo pomocny.

Mi najbardziej zależało i zależy na lepszym napięciu skóry na podbródku oraz chociaż lekkim wypełnieniu całej strefy policzkowej.
Utrata, w pewnym okresie życia,  ładnych paru kilo spowodowała, że moja twarz mocno zmieniła swój kontur i niezbyt korzystnie wyglądała. Teraz jest znacznie lepiej ale czemu by sobie nie pomóc jeszcze chociażby takim fillerkiem :)

 Poniższe wycinki zdjęć przede wszystkim pokazują jak bardzo rozjaśniła się moja cera ale myślę, że widoczne są też delikatne różnice w konturze twarzy i według mnie mniejsze zapadnięcia pod oczami oraz odrobinę pełniejsze policzki. Różnice są subtelne, spektakularnych zmian nie ma i w sumie aż takich się nie spodziewam po tej klasie kosmetyku. Nie mniej jednak pewna zmiana, ma nadzieję, jest widoczna :)






Powiedzmy sobie szczerze,  nawet jeżeli filler wypełni i zacieśni naszą luźną skórę, z pewnością nie będzie to efekt taki jak po kuracji liftingowej czy botoksowej. Poza tym na widoczne efekty działania trzeba by poczekać co najmniej kilka m-cy. Więc czy warto wydawać kasę na taki produkt?

Jeżeli ktoś jest cierpliwy i konsekwentny w swoim działaniu i czuje, że jego skóra potrzebuje już takiego wsparcia, to jak najbardziej warto!
Szczególnie, że wydatek nie jest wysoki.
Krem, jak już wspomniałam na początku ma pojemność 40 ml i przy stosowaniu 2 x dziennie powinien wystarczyć na ok. 2 -3 m-ce.
Wszystko zależy od tego, na których partiach twarzy będziemy aplikować filler i tutaj radzę dobrze się nad tym zastanowić.
Tutaj też wykryłam swój pierwszy bezsensowny błąd w stosowaniu preparatu. Na początku aplikowałam go na całą twarz, koncentrując się dodatkowo na miejscach z widocznymi zmarszczkami (mimiczne i wiekowe :) Dopiero po pewnym czasie dotarło do mnie, że produkt poprawiający gęstość skóry i działający na zasadzie "volume up"  niekoniecznie wypełni moje zmarszczki - stąd szkoda go marnować tam, gdzie z pewnością nie będzie dobrze działał.

Nazwa filler (wypełniacz) jest po prostu trochę myląca :)
Dlatego, tak ważne jest, żeby dokładnie zapoznać się z zasadą działania danego specyfiku i przede wszystkim poznać potrzeby swojej skóry.

Czy informacje o produkcie okazały się wystarczające i pomocne? Na marginesie dodam tylko, że filler mogą stosować osoby w każdym wieku, na pewno nikomu kremik nie zaszkodzi, co najwyżej dodatkowo nawilży skórę. W mojej ocenie to produkt dla osób, które zauważyły u siebie pierwsze oznaki "luźnej", mniej sprężystej skóry, lekko odwodnionej z tzw efektem migracji twarzy. Według mnie idealny dla osób 28-35+ kiedy efekt migracji nie jest jeszcze specjalnie widoczny i zaawansowany. Właśnie takie osoby  mogą próbować ratować się fillerem, jednak przy widocznej już luźnej skórze kremik raczej nie pomoże. 
Stąd tak ważna jest prewencja...ratujmy naszą skórę póki nie jest za późno ;)

Paaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! :)





środa, 5 listopada 2014

Japońska kultura piękna, wdzięku i zdrowia - skin care!

Jeśli nie istnieje gen piękności to co powoduje, że większość japońskich kobiet uważana jest za piękne przez tak wielu ludzi? Jak one to robią, że wyglądają 10, 20 a nawet 30 lat młodziej niż wskazuje ich metryka? 




Starzenie się jest naturalną częścią życia, a każdy wiek ma swój urok i czar. Aby wyglądać i czuć się jak najlepiej w każdym wieku, musimy właściwie zadbać o siebie, robić to regularnie i najlepiej  przez cały czas. Nie zawsze jest to łatwe, ale niestety nie ma drogi na skróty.
Stąd dzisiaj, mam nadzieję w dwóch seriach, chciałabym przybliżyć kilka generalnych faktów dotyczących japońskich kobiet. 
Przede wszystkim dbają o skórę i włosy regularnie i starannie. Dbają o to by ich wygląd zewnętrzny (ubiór) był odpowiedni i wyszukany. Odpowiednio dbają o swoją figurę prowadząc aktywny tryb życia oraz spożywając dobrze zbilansowane i zdrowe posiłki. I żeby tego było mało, to jeszcze zawsze są pełne gracji, wdzięku, przeważnie skromne, uprzejme i dobrze wychowane....
Posiadają też wyuczone umiejętności, dzięki którym, z wiekiem, wyglądają coraz piękniej :)




Tradycyjne metody pielęgnacji skóry oraz włosów bazują na prostych i naturalnych składnikach takich jak: otręby ryżowe, olejek z Kamelii, wodorosty czy azjatycka odmiana fasoli Azuka.
Produkty kosmetyczne są wybierane z olbrzymią ostrożnością i aplikowane w słusznych, nie przesadzonych proporcjach. Dany produkt w zalecanej dawce może pomóc ale w nadmiarze może też zaszkodzić, stąd japońskie kobiety stosują zasadę bezpiecznego umiaru.

W skrócie, to jak obecnie wyglądamy zależy od wyboru i stylu życia.

Zacznijmy więc może od wcielenia w życie zasad odpowiedniej pielęgnacji skóry.

Elementarną podstawą pięknej i zdrowej skóry jest jest dokładne oczyszczenie, peelingowanie, wzmacnianie i odżywanie maskami oraz dobre nawilżanie.



Oczyszczanie

Naturalne mydła dla zachowania równowagi skóry.
Ważne, żeby były one bezzapachowe z dodatkiem wartościowego składnika dla naszej skóry. Japonki często wybierają mydło Artemisia Princeps (Yomogi) powstałe z liści japońskiego cudownego ziela o nazwie Yomogi, zawierające w swoim składzie zestaw witamin A, B1, B2, C oraz żelazo, wapń i fosfor. Mydełko wzbogacone dodatkowo wyciągiem z eukaliptusa oraz innych esencjonalnych olejków.
Drugim najczęściej wybieranym mydłem jest bambus charcoal (sumi sekken) - mydło ze zwęglonego drewna bambusowego ( nie chodzi o szczapę z przygaśniętego ogniska :)
Najważniejsze jednak jest to żeby zmywać twarz letnią wodą (najlepiej żeby woda miała temperaturę naszego ciała bądź była nawet nieco chłodniejsza)
Letnia woda pomaga zatrzymać wilgoć w naszej skórze....woda zbyt gorąca niszczy barierę lipidową skóry, rozszerza pory przez co skóra traci w czasie mycia więcej wilgoci i tym samym staje się pożywką dla bakterii.

 Enzymy ryżowe dla tonizowania i nawilżenia oraz efektu Bounce (witalności)
Japonki do oczyszczania twarzy używają również produktów bazujących na otrębach ryżowych. Bardzo popularny jest facewash zwany Shiro Nuka, który czyści, nawadnia i rozjaśnia cerę. Zawiera komplex witamin E, B1, B3 oraz przeciw-starzeniowy antyoksydant o nazwie gamma-oryzanol.

Fasola azuki  - dla beztarciowego złuszczania
Głębokie enzymatyczne oczyszczanie skóry, polecane raz lub dwa razy w tygodniu.



Maseczki do twarzy
Maska do twarzy dla Japonek jest tak samo ważna jak dla nas krem nawilżający.
Produktów jest cała masa ale Japonki z reguły wybierają kilka masek spełniających określone zadania - jednym z ważniejszych jest stonowane rozjaśnianie cery.

Polecane są maseczki na bazie otrębów ryżowych (delikatnie rozjaśniają skórę), pyłu wulkanicznego, zielonej herbaty i Yomogi (na bazie tego samego ziela zawartego w delikatnym mydle do twarzy i ciała)

Pył wulkaniczny dobrze oczyszcza cerę z zaskórników a zielona herbata dodatkowo wygładza, nawilża i balansuje skórę.

Nawilżanie
Tłoczone na zimno, nierafinowane oleje:

Olej z otrębów ryżowych - bogaty w witaminę E oraz antyutleniacz o działaniu przeciw-starzeniowym.

Olej z Kamelii - wysoka zawartość kwasu Omega-9. Jest to środek zmiękczający  i przewodnik transdermalny kolagenu i elastyny ​​w skórze, skutecznie odbudowuje uszkodzenia spowodowanego przez suchość, starzenie i ekspozycję na słońce. Olejek z japońskiej Camelli pochodzi z nasion kwiatu Tsubaki (Camellia japonica) przenika w głąb skóry i pomaga odtworzyć sprężystość oraz elastyczność.

Ochrona przed promieniowaniem UV oraz unikanie ekspozycji na słońcu.

Japonki nie przesadzają z kremami zawierającymi wysokie filtry UV - zamiast tego unikają nadmiernej ekspozycji w pełnym słońcu i zabezpieczają skórę oraz odsłonięte części ciała odpowiednia garderobą.

Ważne jest uzmysłowienie sobie, że kremy z wysokimi filtrami to przede wszystkim dużo wyższa zawartość niekoniecznie pożądanych środków chemicznych!
Większość z nich (zwłaszcza filtry przeciwsłoneczne 50 SPF i powyżej) zawierają szkodliwe substancje chemiczne takie jak oksybenzon i palmitynian retinylu. Zabezpiecz się  parasolem lub modnym kapeluszem, ewentualnie rozważ nałożenie modnych rękawiczek :) Jeśli musisz korzystać z ochrony przeciwsłonecznej, zwracaj uwagę co nakładasz na skórę. Powinno się unikać wszystkiego, co zawiera oksybenzon!!!! Najlepiej używać preparatów z SPF około 15. Badania pokazują, że krem do opalania z SPF 15 może zablokować około 93% promieniowania UVB (SPF 30 blokuje 97% a SPF 50 blokuje 98%).

Czy warto aż tak szkodzić sobie i swojej skórze?

Na koniec, dla ukojenia ciała i duszy herbatki ziołowe upiększające skórę: 
 
Yomogi Cha - Artemisia Princeps - upiększa naszą skórę redukując przebarwienia, plamy wiekowe oraz uszkodzenia słoneczne. 


Biwa Cha - leczy choroby zapalne skóry oraz zwiększa odporność na infekcje. 

Hatomugi Cha - rozjaśnia i poprawia koloryt skóry.
 
W kolejnej części znajdzie się więcej kosmetycznych tricków wiecznie młodych i pięknych Japonek :) 

Paaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!

piątek, 31 października 2014

Strachy na lachy :)


 


Taaaaak dzisiejsza noc to święto duchów. Na wesoło obchodzone w stylu amerykańskim tzw. Halloween albo w formie bliższej naszej kulturze i naturze czyli kontemplacji, zadumy, powagi i często też smutku. Ale ja nie zamierzam dzisiaj smucić :)

Chociaż w robocie było dzisiaj aż gęsto od nadmiaru różnych emocji i służbowych obowiązków związanych z końcem m-ca, wyrobieniem 200% normy i takie tam. To były też chwile, podczas których przyszło się pożegnać z naprawdę fajnymi ludźmi. Takim wydarzeniom zawsze towarzyszy cała gradacja uczuć....było więc i trochę smutno i żal, trochę wesoło a momentami wręcz zbyt radośnie. No ale jak miało nie być radośnie skoro większość została obdarowana, przez żegnających nas kolegów, solidnymi flachami alkoholu. Mnie się trafiły dwie zacne flaszki, jedna szampana a druga czerwonego francuskiego winka. Dzisiaj więc odstraszam złe dusze wesołym "wasze zdrowie chłopaki!" :)

A skoro już jestem przy temacie alkoholu, to nadrabiając ponad miesięczne, zaległości chciałabym przedstawić dwie maski, w składzie których, między innymi znajduje się białe i czerwone wino.

Obydwa produkty znajdują się w ofercie firmy Holika Holika a upiększający nasza skórę i cerę kosmetyk umieszczony jest w słoiczku kształtu beczułki...z resztą zobaczcie sami :)



  
Holika Holika - Wine Therapy Sleeping Mask (red wine) 120ml





 Jest to maska z czerwonego wina typu sleeping pack.
Jej głównym działaniem jest ochrona przeciwzmarszczkowa, odżywienie, wygładzenie i uelastycznienie skóry. Polifenol zawarty w winie powoduje, że skóra nabiera sprężystości i zdrowego wyglądu. A wszystko odbywa się podczas naszego snu.

Wieczorem, po kompletnej, rutynowej toalecie twarzy (po umyciu najlepiej oczywiście przetrzeć twarz ulubionym tonikiem i  serum bądź esencją) wystarczy nałożyć na twarz porcję żelowego "winka". Specyfik dosyć szybko wnika w skórę a aromat wydobywający się z zawartego w masce ekstraktu z kilku szczepów winorośli zapewne zapewni nam szybki i miły sen :)
Rano wystarczy przemyć twarz letnią wodą i cieszyć się liftingującym efektem na naszej twarzy.






Główne składniki preparatu: wyciąg z czerwonego wina (Bordeaux Cabernet Sauvignon), adenozyna, kompleks aminokwasów, organiczny toner ziołowy.
Dokładny skład:

Water, Wine Extract, Dipropylene Glycol, Glycereth-26, Glycerin, Bis-PEG-18Methyl Ether Dimethyl Silane, PEG/PPG/Polybutylene Glycol-8/5/3Glycerin, Propylene Glycol, Butylene Glycol, Glyceryl Polyacrylate, Disodium EDTA, Glyceryl Acrylate/Acrylic Acid Copolymer, PEG-60 Hydrogenated Castor Oil, Alcohol, Phenoxyethanol, Fragrance, Caprylyl Glycol, Caprylhydroxamic Acid, Water, PEG-240/HDI Copolymer Bis-Decyltetradeceth-20 Ether, Xanthan Gum, Biosacharide Gum-1, Hydrolyzed Wheat Protein/PVP Crosspolymer, My Asia Beauty, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Extract, Lavandula Angustifolia (Lavender) Extract, Thymus Vulgaris (Thyme) Extract, Bergenia Ciliata Root Extract, Viola Mandshurica Flower Extract, Impatiens Balsamina Flower Extract, Adenosine, Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Extract, Yellow 5 (CI 15985), Red 227 (CI 17200)



Drugim sleeping packiem jest biała odmiana maski bazująca na winku białym ("Wasze zdrowie chłopaki!" :)


Holika Holika Wine Therapy Sleeping Mask (White Wine) - 120 ml

 

Produkt zawiera 10% ekstraktu z białego wina a jego formuła działania tzw water drop czyli kropel wody przyczynia się do bardzo dobrego nawodnienia skóry.
Maska posiada działanie wybielające i rewitalizujące. 

 

 

Usuwa martwy naskórek, wygładza, nawilża i odnawia naszą skórę. Preparat polecany jest dla osób o skórze suchej. 

Stosowanie maski dokładnie takie samo jak przy wersji czerwonej...czyli po wieczornym oczyszczeniu cery i po nałożeniu toniku nakładamy warstwę maski. Rano wystarczy umyć twarz letnią wodą.


Główne skłądniki to ekstrakt ze szczepu Chardonnay, niacinamid, organiczna woda ziołowa, kwasy AHA.

Dla wtajemniczonych dokładny skład produktu:
Water, Wine Extract, Glycerin, Cyclopentasiloxane, Dimethicone, Cyclohexasiloxane, Alcohol, Cyclomethicone, Sodium Chloride, Butylene Glycol, Butylene Glycol Dicaprylate/Dicaprate, Hydrogenated Polyisobutene, Niacinamide, Sorbitan Sesquioleate, Dimethicone/Vinyl Dimethicone Crosspolymer, Quaternium-18 Bentonite, Silica Dimethyl Silylate, PEG-10 Dimethicone, MyAsia, Phenoxyethanol, Cetyl PEG/PPG-10/1 Dimethicone, Allantoin, Caprylhydroxamic Acid, Caprylyl Glycol, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Extract, Lavandula Angustifolia (Lavender) Extract, Thymus Vulgaris (Thyme) Extract, Bergenia Ciliata Root Extract, My Asia Beauty, Viola Mandshurica Flower Extract, Impatiens Balsamina Flower Extract, Vaccinium Myrtillus Fruit Extract, Saccharum Officinarum (Sugar Cane) Extract, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Fruit Extract, Citrus Limon (Lemon) Fruit Extract, Acer Saccharum (Sugar Maple) Extract, Disodium EDTA, Sodium Hyaluronate, Fragranc.


No cóż moja winna biała kuracja trwa w najlepsze i przyznaję, że sprawia mi niesamowitą frajdę...przy niej strachy są naprawdę na lachy :)
A przy okazji możemy się sami przekonać, że produkty winne, w odpowiedniej ilości, nie tylko leczą duszę ale również i ciało...i robią to naprawdę dobrze. 



Wesołego Halloween i Wasze zdrowie chłopaki! :)

Paaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!

 

wtorek, 23 września 2014

Jak się pozbyć cellulitu? Dermaroller w roli głównej.

Na wstępie mogę napisać, że wcale nie jest to łatwe. Zacznę jednak od tego, że najpierw powinniśmy zdiagnozować, czy nasza przypadłość dotyczy cellulitu czy cellulitisu. Obydwie nazwy funkcjonują w szerokim obiegu i w większości przypadków traktujemy je jako jedną i tę samą przypadłość, tyle, że różnie nazywaną. Jednak Cellulit i cellulitis są dwiema bardzo podobnymi do siebie nazwami, określającymi zupełnie różne schorzenia.

Cellulit jest właściwą nazwą dolegliwości, zwanej również „skórką pomarańczową”. Występuje u 85% kobiet na całym świecie i powodowany jest przez nieprawidłowe rozłożenie tkanki tłuszczowej, któremu towarzyszą obrzękowo-włókniste zmiany tkanki podskórnej. Powstawanie cellulitu to naturalny proces, wywołany działaniem hormonu o nazwie estrogen.
 
Wyróżnia się trzy etapy rozwoju cellulitu – o pierwszym mówimy wówczas, gdy zmiany są widoczne dopiero po ściśnięciu skóry w fałdkę, drugi etap następuje, gdy cellulit jest widoczny w pozycji stojącej, bez dotykania skóry, o ostatnim, trzecim etapie mówimy wówczas, gdy zmiany cellulitowe są widoczne gołym okiem zarówno w pozycji leżącej, jak i stojącej.

Cellulit, w przeciwieństwie do cellulitisu jest problemem kosmetycznym, nie podlegającym leczeniu.

Cellulitis to infekcja polegająca na zapaleniu skóry właściwej i tkanki podskórnej. Objawia się silnym zaczerwienieniem skóry, któremu towarzyszy ból i pieczenie. Kolejnymi objawami są ból głowy, gorączka i nudności.
Aż 80% przypadków tego zapalenia skóry spowodowana jest infekcją bakteryjną wywołaną przez gronkowce lub paciorkowce. Najczęściej występuje na partiach ciała najbardziej narażonych na kontakt ze środowiskiem zewnętrznym, poprzedza ją przerwanie ciągłości skóry, na przykład w następstwie wcześniejszego oparzenia, ukąszenia bądź zranienia.

Cellulitis jest schorzeniem dermatologicznym, w jego leczeniu  stosuje się kuracje antybiotykowe ukierunkowane na konkretne szczepy bakterii.

Jak walczyć z cellulitem?
  • Woda – picie odpowiedniej ilości wody (ok. 1,5 litra dziennie) jest ważne nie tylko dla naszego zdrowia, ale wpływa także pozytywnie na naszą urodę. Niektórzy naukowcy twierdzą także, że w walce z cellulitem pomoże także jedzenie dużej ilości owoców składających się w znacznej części z wody. Dostarczają one naszemu organizmowi witaminę A, C oraz antyoksydanty, które zwiększają grubość i elastyczność skóry oraz zapobiegają niszczeniu kolagenu.
  • Ćwiczenia – ćwiczenia fizyczne pomagają utrzymywać ciało w dobrej formie i zwiększają jego sprężystość. Codzienna aktywność fizyczna pozytywnie wpływa także na walkę z cellulitem. Najlepiej, jeśli skoncentrujemy się na częściach ciała, których dotyczy ten problem (najczęściej są to uda i pośladki), bądź zdecydujemy się na ćwiczenia ogólnorozwojowe. I faktycznie osoby czynnie uprawiające sport cieszą się piękną, gładką skórą...ja co prawda ćwiczę obecnie dużo mniej niż kiedyś ale przyznaję, że nawet ten minimalny wysiłek wystarczy żeby zachować w miarę ładny stan skóry ciała.
  • Kosmetyki – działanie kosmetyków na skutki cellulitu nie zostało naukowo potwierdzone. Bez wątpienia jednak, by nasza skóra wyglądała pięknie i zdrowo powinna być odpowiednio nawilżona i odżywiona. Stosowanie balsamów do ciała w codziennej pielęgnacji jest więc kwestią niezbędną. Pamiętajmy jednak, by nie spodziewać się po takich specyfikach cudów i zupełnej likwidacji „pomarańczowej skórki”.   
  •  
  • Dieta – jest jednym z najważniejszych czynników w walce z cellulitem. Kobiety borykające się z tym problemem, powinny w jak najmniejszych ilościach spożywać tłuszcze zwierzęce i węglowodany proste. W diecie nie może zaś zabraknąć owoców, warzyw oraz białka. Bardzo pomagają też odpowiednie zioła...np Mniszek Lekarski czyli popularny mlecz. Ma on właściwości oczyszczające, powoduje wypłukanie z organizmu szkodliwych substancji, które zmieniają strukturę tkankową warstwy skórnej.
  • Kolejną rośliną pobudzającą komórki tkanki łącznej do regeneracji jest Gotu kola, przyspiesza spalanie tłuszczu, czym rozbija grudki widniejące pod skórą. Oprócz tego, gotu-kola niweluje obrzęk tkanek podskórnych, co wizualnie wyszczupla. Z powyższych roślin można samodzielnie stworzyć dowolną mieszankę w formie olejków, maści a także sałatki. Warto dodać do niej nasionka ostropestu plamistego, którego leczniczy wpływ na skórę i wątrobę znany jest od dawna. Ostropest pobudza również tworzenie nowych naczynek krwionośnych, dzięki czemu skóra jest lepiej odżywiona, co natychmiast przekłada się na wygląd.
  • Masaże – masowanie części ciała, których dotknął cellulit może pomóc w zmniejszeniu jego widoczności. Ugniatanie, delikatne szczypanie skóry za pomocą specjalnych urządzeń, bądź własnoręcznie poprawi przepływ krwi i chłonki w tkance tłuszczowej. Można też skorzystać z ostatniego wynalazku do masowania skóry, który już samym wyglądem nieco odstrasza :)
Czyli  Dermarollera, minimalizującego efekt nie tylko cellulitu ale również blizn i zmarszczek.
Urządzenie składa się ze 192 mikro igiełek o długości 0,2 mm i ponoć nie powoduje bólu :)
Tego typu masażer używany jest raczej w gabinetach dermatologicznych bądź estetycznych nie mniej jednak ponoć podobne urządzenie można zakupić do użytkowania domowego.
Regularne jego używanie, 2-3 razy w tygodniu,  wzmacnia produkcje kolagenu i przyspiesza mikro-cyrkulację co z kolei powoduje, że wszelkie składniki odżywcze aplikowane skórę wnikają w jej głębsze warstwy, jednocześnie poprawiając jej wygląd i ogólną kondycję.
Zwolennikiem Dermarollera jest np Angelina Jolie :)

Pozostając w temacie dermarollera, na rynku polskim małymi kroczkami przebija się mezoterapia mikroigłowa.

Mikronakłuwanie skóry jest nowoczesną, bardzo skuteczną metodą odmładzania skóry i usuwania defektów skórnych. 
Metoda ta jest doskonałą alternatywą dla innych, bardziej inwazyjnych sposobów stosowanych w przypadku procesów starzenia się skóry czyli zmarszczek, luźnej skóry, blizn potrądzikowych i pooperacyjnych, fotostarzenia, przebarwień słonecznych, rozstępów a nawet wypadania włosów.
Liczne badania kliniczne dowodzą, że  mikronakłuwanie jest bardziej efektywne niż inne zabiegi, włączając w to laser, peelingi chemiczne i dermabrazję.

Myślę, że stosowanie dermarollera może przynieść naprawdę dobre rezultaty, niestety na razie taka profesjonalna terapia odbywa się tylko w gabinetach kosmetycznych ale pomału zaczynają się pojawiać dermarollery do zastosowań domowych. Są uboższe w liczbę igieł z tego co widziałam ale wyglądają równie groźnie :)

A po zakończonym procesie kuracji masażowo - igłowej przydałaby się jakaś nagroda dla naszej zmaltretowanej skóry.  jako, że jestem zwolenniczką stosowania preparatów pielęgnujących firmy Dax Cosmetics, polecam serum antycellulitowe Perfecta






Niestety, na próżno szukać preparatów antycellulitowych w ofercie kosmetyków azjatyckich, bo Azjatki raczej nie borykają się z problemem pomarańczowej skórki.
Ich dobrze zbilansowana dieta, aktywność ruchowa, dosyć intensywna dbałość o skórę i urodę oraz picie bardzo umiarkowanych ilości alkoholu sprawia, że po prostu tytułowy problem ich nie dotyczy.

Reasumując...efekty nie przyjdą same. Żeby osiągnąć, choć częściową poprawę stanu skóry, musimy w naszą codzienność, wpisać przynajmniej część z zalecanych działań. Idealnie by było wszystko razem połączyć czyli dieta bogata w warzywa i owoce, przynajmniej dwa-trzy razy w tygodniu pobudzający krążenie masaż ciała, aplikacja odpowiedniego preparatu i chociaż krótki spacerek raz dziennie a nasza skóra z czasem stanie się jędrniejsza, gładsza i piękniejsza :) 
Oczywiście, łatwo jest o tym mówić i pisać. W praktyce wygląda to różnie i sama jestem tego świetnym przykładem :) Dlatego też, doskonale zdaję sobie sprawę jak wiele pracy i wyrzeczeń ten temat nas kosztuje. Ale od czasu do czasu trzeba pomyśleć też o sobie i chociaż część z przedstawionych zaleceń wcielić w życie. W sumie nie wszystko musi być idealne ale dobrze by było gdyby choć troszkę mogło być lepiej :)


Paaaaaaaaaaaaaaaaa!





sobota, 30 sierpnia 2014

Kuszący wypełniacz od Secret Key


Natrafiłam na niego jakieś 2 m-ce temu i od tamtej pory powstrzymuję się rękami i nogami przed jego zakupem :) Nie żebym go nie chciała, albo żeby był dla mnie nieodpowiedni...po prostu na razie nie mam możliwości jego przetestowania - za dużo specyfików na raz :) O czym mowa? Ano o kolejnej nowości tym razem od Secret Key


Secret Key - Botoc fill serum 30ml / Multi-funtion Essence




Sam filler nie jest żadną nowością nie mniej jednak akurat w tym przypadku serum zawiera w swoim składzie Volufiline (Volufilina) - czyli popularny składnik preparatów pielęgnujących i powiększających biust.
I przyznaję, że właśnie ta sekretna pozycja w składzie esencji najbardziej mnie kusi.

A czym dokładnie jest Volufilina?

Volufiline: jest naturalnym ekstraktem roślinnym. Ekstrakt ten zawiera substancje zwaną Sarsasapogenin, ktora ma niezwykłą właściwość pobudzania niewyspecjalizowanych komórek, obecnych w tkance, do przekształcania się w komórki tłuszczowe. Sarsasapogenin działa także na istniejące już komórki tłuszczowe pobudzając je do podziału – obydwa procesy prowadzą do zwiększenia ilości i objętości komórek tłuszczowych. Proszę zwrócić uwagę, że te aktywne składniki są NIE-hormonalne -  nie są to estrogeny roślinne. Właściwości Volufiline są bardzo dobrze przyjmowane i oceniane przez ekspertów, jest ona najważniejszym aktywnym składnikiem kosmetykow powiększających i przywracających objętość biustu.

Wracając do samego serum - poniżej opis jego działania

1. Volufilina - poprawienie objętości i sprężystości skóry
2. Hiper nawilżenie
3. Wysokie uelastycznienie
4. Rozjaśnienie
5. Przeciw-zmarszczkowe
6. Odżywienie

Dodatkowo produkt jest hypo-alergiczny - nie zawiera parabenów, olejów mineralnych, syntetycznych składników koloryzujących.

Konsystencja - typowa dla serum bądź odżywczej esencji


Sposób użycia - według producenta, należy nakładać na cała twarz, natomiast w miejsca wymagające szczególnej pielęgnacji proponowana jest ponowna aplikacja preparatu.

Czytałam opinie, iż tego typu preparaty mogą znakomicie zastąpić botox - czyżby?
Chciałabym w to wierzyć i być może w pewnej części tak jest. Założyć jednak w takim przypadku trzeba, iż na efekty stosowania Botoc Fill'a trzeba pewnie poczekać co najmniej kilka m-cy a w przypadku zastosowaniu botoxu, efekt widać prawie od razu.
Na korzyść Botoc'a jednak działa to, że nie jest agresywny w działaniu i z pewnością nie wyrządzi szkody naszej skórze.
Poza tym, jego cena - ok. 19 USD :)

Czy powyższe informacje zachęciły Was do wypróbowania Botoc Fill'a?
Mnie bardzo ale chyba o tym napisałam już na samym początku :) I pewnie kolejne moje zamówienie zakończy się właśnie jego zakupem - ech ta volufilina :)

Paaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!




wtorek, 26 sierpnia 2014

Galactomyces Ferment Filtrate (GFF)

W pierwszym momencie, a nawet i drugim, nic mi ta nazwa nie mówiła. Po części jest zagadką po dzisiejszy dzień :)  Nie mniej jednak, z uwagi, iż wiedziałam, że dotyczy branży kosmetycznej spodziewałam się, że produkt będzie filtratem z wyciągu.....tylko czego? Czegoś kosmicznego? 
Prawda jednak, nie jest aż tak kosmiczna.
Galactomyces to unikalny rodzaj drożdży - a w cieczy powstającej podczas ich fermentacji ukryty jest cudowny  sekret młodzieńczego wyglądu. 

Kto odkrył ten cud?  Japońscy naukowcy koncernu kosmetycznego SK-II.
Poszukując naturalnych źródeł zdrowego, młodego wyglądu pewnego dnia wstąpili do małego, lokalnego browaru sake.
To, co tam zobaczyli, stało się początkiem intensywnych badań, celem stworzenia unikalnej receptury odmładzającej.

A co zobaczyli....grupę starszych wiekiem piwowarów, których dłonie były idealnie gładkie, miękkie i o wiele lat młodsze niż ich twarze. Podczas procesu fermentacji drożdży, ręce piwowarów były cały czas zanurzone w cieczy fermentacyjnej a składniki w niej zawarte cały czas oddziaływały na zanurzone w niej dłonie.

I tak narodziła się SK-II  PITERA (nazwa zastrzeżona)



Czyli powstająca w ściśle kontrolowanym procesie naturalnej fermentacji, ciecz (esencja), bogata w witaminy, aminokwasy, sole mineralne i kwasy organiczne. Ta fascynująca kombinacja składników odżywczych jest w stanie znacząco poprawić naturalny proces odmłodzenia powierzchni skóry.

Ponizej jedna z twarzy firmy SK-II - japońska aktorka Momoi Kaori




Dodam tak tylko na marginesie, że pani Kaori liczy sobie 62 lata! Robi wrażenie :)

Niestety preparaty SK-II to dosyć wysoka półka - opakowanie pełnowartościowe esencji to wydatek rzędu co najmniej 160 USD. Może z czasem sięgnę po sample, też nie najtańsze bo 30 ml można kupić w okolicy 20 USD. Ale czegóż się nie robi dla zachowania młodzieńczego wyglądu :)

Poza tym nie od dziś wiadomo, że japońskie kosmetyki są skuteczne a przy tym też i drogie. Jednak ich podstawowa zasada to przede wszystkim - NIE szkodzić! I po części też  dlatego mają taką a nie inną cenę.
Od czasu powstania cudownej esencji  japońskiej firmy, na rynku kosmetycznym zaczęło się pojawiać coraz więcej produktów zawierających w swoim składzie GFF.
Esencji z GFF można szukać w ofercie Tony Moly, Missha czy Secret Key. 
Na razie nie testowałam (jeszcze) więc bardziej skupię się na produkcie, którego od pewnego czasu używam.


A jest nim  Purebess Galactomyces Eye Cream



Firma Purebess głównie specjalizuje się w produktach antyalergicznych.
W związku z czym produkt przede wszystkim jest bezpieczny dla skóry - nie zawiera alkoholu, kolorantów  czy olejów mineralnych.
Posiada działanie nawilżające, odżywiające i silnie odmładzające (czyli działa naprawczo na istniejące już bruzdy i zmarszczki). Dodatkowo rozjaśnia i odświeża cerę.

W swoim składzie zawiera 80% filtratu i przez wielu sprzedawców, krem jest porównywany do podobnego składem sławnego kremu firmy na S - tyle, że purebess to 50 ml substancji a nie 15 ml i kosztuje zdecydowanie mniej. 
Czy równie dobrze działa - to już inna sprawa.
Dwa - nie mam na razie żadnego innego porównania :)

Preparat, jak sama nazwa wskazuje przeznaczony jest głównie pod oczy nie mniej jednak można go aplikować na całą twarz, wklepując go nieco więcej w miejsca wymagające lepszego działania (czyli w strefach zmarszczkowych)

A jak działa w rzeczywistości? Ciężko mi z całym przekonaniem na to odpowiedzieć. Używam go raczej sporadycznie, głównie na noc i najczęściej na szyję. Chociaż ostatnio coraz bardziej się do niego przekonuje a tym samym używam go częściej, w tym również na skórę twarzy.

Twarz faktycznie wydaje się lepiej odżywiona i niesamowicie miękka.
Bardzo odżyła skóra szyi po tym kremie.
Ta część ciała jest często mocno zaniedbana i nawet nie zauważamy kiedy nagle traci sprężystość i nawilżenie. Purebess zdecydowanie lepiej ją odżywił, wygładził i lekko rozjaśnił.
Być może gdybym używała częściej tego kremu na twarzy efekt byłby podobny ale przy takiej mnogości preparatów kosmetycznych jest to dla mnie nieco trudne :)

Na zmianę ze ślimakiem używam go, od czasu do czasu, pod oczy i muszę przyznać, że w tym miejscu chyba najbardziej są zauważalne zmiany w poprawie stanu skóry.
Jest rozjaśniona, miękka i ładnie napięta.
Zmarszczki wydają się jakby lekko rozprasowane i wygładzone (uwaga! oczywiście zmarszczki cały czas są i nie znikną ale na pewno zostaną spłycone i będą mniej zauważalne).
Tym samym, naprawdę, twarz wydaje się o co najmniej kilka lat młodsza.

Czy opisane przez mnie zmiany w wyglądzie cery to zasługa kremu z GFF? 
Myślę, że w dużej mierze tak, chociaż w moim przypadku jednocześnie jest używanych kilka innych preparatów (tonik, serum, esencja), które pewnie dodatkowo korzystnie wpływają na poprawę skóry. Z pewnością też, bogate w substancje odżywcze serum i esencja, potęgują  działanie GFF. 
Gdy rozpoczęła się moja przygoda z tym kremem, nie dostarczałam skórze żadnych innych wspomagaczy, tylko sam krem. Może dlatego, długo nie widziałam żadnego rewelacyjnego efektu jego działania - ot kolejny odżywczo-nawilżający krem. Z tego też względu ograniczyłam jego używanie. Dopiero gdy do codziennej pielęgnacji doszlo serum (kolagenowe na zmianę z kawiorowym) oraz multi-esencja...w natychmiastowym tempie zaczęłam obserwować korzystne zmiany w wyglądzie skóry.
Teraz już wiem, że większość preparatów potrzebuje dodatkowych wspomagaczy, działających na zasadzie katalizatora.

Podsumowując, na pewno krem nie szkodzi skórze, nie uczula i nie niszczy cery więc warto zakupić chociaż jedna tubkę (50 ml/ok. 10 USD) żeby sprawdzić jego możliwości.
Produkt niby dedykowany dla cery mocno dojrzałej ale w mojej opinii producent zdrowo  przesadza z taką rekomendacją. Myślę, że przy mocno pomarszczonej skórze może pomóc jedynie operacja plastyczna a nie kremik do twarzy. Tak naprawdę ważniejsza jest prewencja bądź szybka interwencja w przypadku pojawiania się w szybkim czasie kolejnych wgłębień skóry. I w takich sytuacjach preparaty oparte czy też zawierające GFF mogą się idealnie sprawdzić.
I zapewne na jednych podziałają lepiej a na innych gorzej.
Bo nie na każdego, dany preparat działa tak samo i w takim samym czasie.

Jak zaznacza większość producentów - efekt działania specyfiku jest uzależniony od preferencji danej cery i w zależności od tych preferencji nie zawsze udaje się osiągnąć wynik przedstawiany przez producenta :)


Paaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!